list do polskiego katola

______________________________

Nie zacznę tego listu standardową formułką w stylu „drogi panie”, ponieważ katolu nie jesteś mi ani trochę bliski, ani tym bardziej drogi. Nie nazwę cię też katolikiem, gdyż takowych znam wielu – ty jednak nie masz świadomości tego, że pomiędzy tobą a katolikiem jest niewyobrażalnie głęboka przepaść. I nie dodam wcale, że jest mi z powyższych powodów przykro, bo niby dlaczego miałoby być? Nie uznaję fanatyzmu w żadnej postaci, a ty właśnie jesteś fanatykiem. I to jednym z tych najgorszych, bo religijnym.

Nie obchodzi mnie, w co wierzysz i do kogo żarliwie modlisz się każdego dnia. To twoja sprawa. I niech twoją pozostanie, bo nie musisz się z nią obnosić. Wymagasz od wszystkich dookoła, by akceptowali twoje przekonania i poglądy – wręcz tego żądasz, strasząc sądem ostatecznym dla wzmocnienia efektu swych słów. Szumnie nazywasz to tolerancją. Ciebie i twoją wiarę trzeba znosić i aprobować. Ty zaś uzurpujesz sobie prawo do tego, by mieć w dupie ludzi innych wyznań czy takich jak ja, ateistów, by zabierać im przestrzeń i obdzierać z godności. W twoim mniemaniu wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób odstają od twoich norm, zasługują na kpiny i potępienie. Homoseksualista to chory zboczeniec. Kobieta, która usunęła ciążę, to dziwka i szmata. Każdy, kto nie żyje wedle twoich reguł to odszczepieniec – zagubiony i bez poczucia sensu swego istnienia, bo nie podąża za głosem twojego boga.

Kim niby jesteś, by z kraju, w którym żyją nie tylko tobie podobni, robić swój prywatny folwark? Za kogo się uważasz, by mówić innym, jak mają postępować? Dlaczego skądinąd świeckie państwo ma być obwieszone krzyżami jak choinka? Skąd wzięło się w tobie przekonanie, że tylko wychowanie w duchu katolickim jest jedyną słuszną drogą? Nie mów mi o przywracaniu chrześcijańskich tradycji Europy, bo ten wyświechtany frazes słyszę zbyt często. Czy pojmujesz w ogóle katolu znaczenie tych słów? Czy znasz historię i czy zdajesz sobie sprawę z tego, że twoja religia, którą z bezkrytyczną zajadłością wynosisz na piedestały, nie została wprowadzona w sposób pokojowy? Że żądna była krwi i wielu niewinnych istnień? To z imieniem twego boga na ustach religijni ortodoksi mordowali ludzi, palili ich na stosach i poddawali torturom, puszczali z dymem miasta i prowadzili wojny. Nie chcę takich tradycji, bo to nic innego, jak terror siejący zniszczenie i strach.

„W imię boga” – jakaż to piękna wymówka, dzięki której rozgrzeszyć można wszystko.

Zapewne katolu myślisz o sobie w kategoriach dobrego, uczynnego człowieka. Bo dajesz na tacę, ładnie ubierasz się do kościoła i posyłasz dzieci na religię. To powiedz mi, kiedy ostatnio zrobiłeś coś bezinteresownie dla bliźniego? Czym są dla ciebie przykazania? Czy rzeczywiście kierujesz się nimi na co dzień? Co rozumiesz poprzez słowo „modlitwa”? O co w niej prosisz? Czy jesteś pełen miłosierdzia, czy gotują się w tobie zawiść i zazdrość? Jakie wartości są dla ciebie najważniejsze? Za czym gonisz? Czy umiesz wybaczać?

Nie ucz innych moralności. Nie zaglądaj im pod pierzynę. Nie mów, co jest dobre, a co złe. Nie decyduj za kogoś. Zajmij się swoim życiem – moje zostaw w spokoju, nie wpieprzaj się w nie w zabłoconych buciorach. Nie jesteś dla mnie żadnym autorytetem. Żadnym wzorem do naśladowania. Mam swój rozum, jestem dorosłym człowiekiem i nie boję się brać odpowiedzialności za własne czyny. Twoje prawdy objawione nie są mi do niczego potrzebne. Ze swoim sumieniem rozprawię się sama.

______________________________

Monika Dudzik

Kobieta, która nie godzi się na przedmiotowe traktowanie kobiet i narzucanie im z palca wyssanych ideałów. Miłośniczka książek i seriali, pasjonatka rękodzieła artystycznego i fotografii.

POWRÓT