do piekła i z powrotem

______________________________

Kiedy pisałam sztukę teatralną o mojej pierwszej hospitalizacji, marzyłam o tym, by kiedyś została wystawiona na scenie. Przez znajomą pewnego kolegi dotarłam do reżysera, który zainteresował się moją drugą sztuką, jednoaktówką ociekającą czarnym humorem. Kiedy przyszłam ją obejrzeć na kameralnej scenie w stolicy pięknego kraju, w którym mieszkam, byłam jednocześnie podekscytowana i zawstydzona. Publiczność jednak zaśmiewała się do rozpuku, a ja myślałam: udało się. Ta druga, o hospitalizacji, musiała przeczekać całą pandemię.

Jesteśmy właśnie w fazie przesłuchań. Kiedy pisałam, trochę do szuflady, a trochę z nadzieją, był to trudny emocjonalnie proces, bo by stworzyć realistyczny, prawdziwy do bólu tekst, na którym mi zależało, musiałam wrócić do momentu w życiu, kiedy wydawało mi się, że wszystko się skończyło. Psycholożka i coach ląduje w szpitalu psychiatrycznym, dostaje silne leki, słyszy, że jest ciężkim przypadkiem, spełnia się jej największy lęk – traci głowę, traci kontrolę nad swoim życiem, które przecież do tej pory wyglądało jak autostrada do nieba. Trudno było wracać do tego etapu, a jednak chciałam to zapisać, przełożyć na słowa, tak, żeby… inni wiedzieli, jak to jest. By zrozumieli, jak można się czuć, kiedy nasze życie oficjalnie się kończy, a nowego nie widać na horyzoncie lub jest wizją tak przerażającą, że odwracamy od niej oczy.

Przesłuchania, które teraz mają miejsce, kosztują mnie sto razy więcej, niż samo pisanie. Na spotkania przychodzą nieznane mi osoby, które nagle mówią moimi słowami i odgrywają moje emocje. Po każdej takiej sesji mam wrażenie, że zderzyłam się przed chwilą z ciężarówką, całe ciało straszliwie mnie boli, i tak przez kilka dni. To lustrzane odbicie tamtych momentów, tamtych przeżyć, jest dla mnie na granicy wytrzymałości. A jednak ubieram się ładnie i przychodzę na kolejne przesłuchania, gotowa, wspierająca, zaciekawiona, poruszenie chowając do torebki. Ciekawość okazuje się silniejsza niż ból.

Na tych spotkaniach odgrywamy też scenę zbiorową – dialogi pacjentów w klinice psychiatrycznej. To, jak potencjalni odtwórcy tych ról interpretują tę scenę rozkłada mnie na łopatki. Uprzedzenia, fantazje na temat „wariatów” mają się dobrze, niezależnie od wieku i płci aktorów. Niektórzy śmieją się do rozpuku, inni machają rękami, jeszcze inni kompulsywnie się drapią. Mam ochotę krzyczeć: spójrzcie na mnie!! Czy widzicie, że jestem chora? Nie, nie widzicie.

Wydaję się miłą, elegancką i uśmiechniętą kobietą, która napisała interesującą sztukę. Moja choroba jest „wewnątrz”, najczęściej jej nie widać. Nie domyślicie się, nie zgadniecie. Rozumiecie teraz? Wariaci są wśród was. Tacy jak wy. To mogło się przydarzyć każdemu z was. To uniwersalna, nie hermetyczna historia.

Podejmujemy z producentem decyzję, że po wyborze obsady zaczniemy próby od spotkania ze mną. Od… rozmowy. O tym, że na oddziałach najczęściej spotyka się spokojnych pacjentów. Że owszem, zdarzają się przypadki w ostrym kryzysie, ale jest ich mniejszość. Ci, którzy biegają, diabelsko się śmieją z niczego albo rzucają przedmiotami – spotkałam ich w trakcie moich ośmiu hospitalizacji kilkoro, może kilkanaścioro. W klinice poznałam najbliższych mi do dziś przyjaciół, którzy rozumieją mnie jak nikt inny, bo też byli w piekle i z niego wrócili, czasem tylko po to, by znów do niego zawędrować i ponownie usiłować się wydostać z pomocą specjalistów.

Producent pyta: czy po premierze będziesz gotowa na dyskusję z publicznością?

Na razie nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.

Jasna jest jednak dla mnie moja intencja: chcę, żebyście mnie zobaczyli, mnie chorą, a jednak twórczą, mnie połamaną, a jednak wstającą z kolan znów i znów, mnie przygnębioną tym, jak możecie o nas, zaburzonych, myśleć, zmotywowaną jednocześnie, by wam pokazać naszą twarz. I być może po tym wszystkim, kiedy spojrzycie do lustra, sami zobaczycie w nim… wariata.

______________________________

Zuzanna Korońska

Pisarka i graficzka, autorka książki „Ja i inni wariaci” (Edipresse) i bloga www.bipolarlandscape.com; teksty i grafiki publikuje w Silnych od powstania pierwszego numeru. Z wykształcenia psycholożka i dziennikarka.

POWRÓT